Jak singielka faceta szukała
Jak singielka faceta szukała – zostanę milionerką!
Cisza… słychać tylko śpiew ptaków, szum wiatru poruszającego konarami drzew. Leżę sobie na słoneczku na leżaku i rozkoszuję się błogą chwilą relaksu i spokoju. Od paru miesięcy nie chodziłam na żadne randki, faceci mnie skutecznie zniechęcili i mój zapał zdecydowanie ostygł. Leniuchując, zgłodniałam, postanowiłam więc rozpalić grilla, czynność, której szczerze nienawidzę. Często jak przyjeżdżam tu w większym gronie, ktoś robi to za mnie, ale tym razem byłam sama. Nasypałam węgla, wrzuciłam podpałkę, rozpaliłam, zaczęło coś skwierczeć, płomień się pojawił. Rozsiadłam się na leżaku z dobrą książką, wdychając świeże powietrze, gdy nagle ogień na moim grillu zrobił się podejrzanie duży, urządziłam więc porządną akcję gaśniczą – coca colą (bo akurat to miałam pod ręką). Potem zrobiłam podejście nr 2, ale mój grill uparcie gasł. Osmoliłam ręce i brudna jak górnik po powrocie z kopalni, odpuściłam, kiełbasę zjadłam zimną i stwierdziłam, że… brak mi tu męskiej ręki, która by ogarnęła ten grill.
Po powrocie do domu weszłam na swój profil na portalu randkowym, miałam trochę nieodebranych wiadomości, więc zanurzyłam się w lekturze. Po wstępnej selekcji odpadli żonaci, zamieszkali dalej niż 10 km od Radomia, robiący błędy ortograficzne w smsach, że włos na głowie stawał dęba.
Jeden z panów, rozwiedziony, szukający miłości, 4 lata starszy podał mi numer telefonu, więc postanowiłam iść za ciosem i zadzwoniłam do niego. Rozmowa toczyła się gładko, miał miły, ujmujący głos, więc umówiliśmy się w weekend na randkę.
Przerobiłam już różne randki, czasami grałam, bawiłam się facetami, tym razem postanowiłam być taka jaka jestem i tyle. Tydzień zleciał szybko, dużo rozmawialiśmy przez telefon, pisaliśmy smsy, w końcu nadeszła sobota, dzień umówionej randki. Ładnie z klasą się ubrałam, wybrałam dyskretne perfumy, odziałam wysoki obcas i w drogę. Serce nie waliło, bo po tylu randkach, to już bym była po paru zawałach, ale ciekawość była.
Pan z wielkim bukietem kwiatów, z pięknym uśmiechem przywitał mnie szczerze, w rękę cmoknął. Fajny facet – pomyślałam, usiedliśmy w kawiarence i zaczęliśmy rozmawiać. Pani podała kartę, miałam ochotę na kawę, więc na tej stronie karty się skupiłam, jednocześnie rozmawiając z nowym adoratorem. Od jak dawna jesteś rozwiedziony – zapytałam, jeszcze nie jestem – padła odpowiedź, ale jesteś tak wyjątkową kobietą, że rozwiodę się w 5 minut. Oczy wyszły mi z orbit, na parę minut straciłam oddech i wydukałam do kelnerki – a to butelkę wina poproszę. Adorator się rozwijał, opowiadając jak to cudownie będzie nam razem, jakie to wyjątkowe chwile przeżyjemy, a ja piłam i piłam. Myślałam, że szok wynikający z jego kłamstwa, po kilku lampkach wina minie, a tu nic.
Na dodatek wzrok po pół butelce wina zaczął mi się rozmazywać (nie pijam prawie w ogóle alkoholu) i stwierdziłam, że jeszcze chwilę i spadnę pod stół. Zadecydowałam o zakończeniu randki i niczym modelka, przeplatając na zmianę nogami odeszłam w siną dal, na zawsze!
Wytrzeźwiałam, przecierpiałam kaca, bardzo złe samopoczucie i postanowiłam znowu dać szansę następnemu panu. Padło na pana o imieniu Sławek, wykonującego zawód spawacza, rozwiedzionego. Sławek dzwonił, był miłym wesoły, czasami aż za bardzo. Zaproponował randkę, umówiliśmy się. Zapowiadała się piękna, słoneczna niedziela, pomyślałam więc, że fajnie, że na świeżym powietrzu spędzimy ten dzień. Umówieni byliśmy na 14:00, ok. godziny 12:00 Sławek zadzwonił i mówił tak, że w ogóle go nie rozumiałam, po czym zrozumiałam, że jest pijany. Tłumaczył mgliście, że wraca z giełdy samochodowej z kolegą, że upał, że wypił jedno malutkie piwo. Wydzwaniał jak nienormalny, aż w końcu wyłączyłam telefon. Od tych jego telefonów sama poczułam się jakbym piła.
Kiedyś, jak zaczęłam chodzić na randki, takie zachowania facetów bardzo mnie raniły, było mi smutno i źle. Teraz wzruszam ramionami i wracam do swojego życia. Na początku te randki miały mnie zbliżyć do znalezienia tego jedynego, teraz podchodzę do tego z dystansem. Uważam, że na randki z panami poznanymi przez portale i Internet mogą chodzić tylko silne kobiety, potrafiące być same i znające swoją wartość. Różnorodność kobiet na portalu sprawia, że panowie przeskakują z jednej kobiety na drugą, a czasami trzymają się kilku kobiet jednocześnie. Pamiętać też trzeba o całej masie facetów mających żony, bądź będących w związkach. Nie chcą tracić rodzinnego ciepełka, ale w ramionach kochanki chętnie by zapomnieli, że żona do łóżka kładzie się w wałkach i koszuli flanelowej jak ze starej babci zdjętej. Ja przed pójściem spać robię sobie domowe spa, wskakuję w krótką satynową koszulkę, chociaż śpię sama (nie licząc psa rasy york).
Potwierdzeniem faceta będącego już w związku, ale szukającego adrenaliny był Szymon. Czarujący, milutki, ale dość szybko odkryłam, że z kimś mieszka. Nie pisał smsów i nie dzwonił po godz. 17:00 (wracał już do domu w ramiona stęsknionej kobiety). Nie spotkałam się z nim, ale zaciekawiona zapytałam dlaczego jak ma kobietę, loguje się i szuka kobiety na portalu randkowym. Szymon zdziwiony, że go rozszyfrowałam, grzecznie przytaknął i powiedział, że jego kobieta się zmieniła, nie poświęca mu czasu. No tak, pomyślałam, stary tekst, nie rozumie, nie poświęca mu czasu itp. Zaczęłam naciskać, w końcu Szymonowi język się rozwiązał i okazało się, że jego kobieta została matką jego dziecka, że karmi i opiekuje się noworodkiem. Nie ma to jak kreatywność Szymona, kobieta zajęta dzieckiem, to on na boku sobie kogoś znajdzie… Tak się wkurzyłam, że napisałam mu okropnego smsa, myślałam, że się obrazi, a on mi odpisał ,że jak nie chcę iść z nim do łóżka, to chociaż troszkę się poprzytulamy. Zablokowałam jego numer w telefonie i wreszcie miałam spokój.
Najzdrowsze w sytuacji nieudanej randki jest powrót do normalności, do swojego życia. Nie można za dużo nad taką randką rozmyślać, trzeba wrzucić na luz i zająć się codziennymi sprawami.
Po tych paru adoratorach znowu zrobiłam parę miesięcy przerwy i może przestałabym już chodzić na randki, gdyby nie spotkanie z koleżanką. Zapytała mnie, dlaczego jestem sama? Opowiedziałam jej o kilku panach, myśląc, że zrozumie i współczucie pojawi się na jej twarzy, ale gdy na nią spojrzałam, zobaczyłam… przerażenie! Oj Kinia – zagdakała koleżanka, ty wiesz, że wszystkie samotne kobiety to dziwaczeją na starość i żyją w okropnej biedzie, zawsze co dwie emerytury to nie jedna! Zbladłam. Zobaczyłam siebie stara, chorą, pomarszczoną i umierającą z głodu. Matko Święta! To ja muszę teraz łapać byle portki co się trafią, bo inaczej śmierć głodowa, alzchaimer, parkinson. Przerażona tą wizją pobiegłam do komputera i umówiłam się z jakimś Jankiem. Trochę za niski, trochę za stary, oj nieważne, dodatkowa emerytura będzie, śmierć głodowa mnie nie będzie czekać. Poleciałam na randkę prawie na skrzydłach, a Janek miał z 65 lat, złotego zęba, pachniał niezbyt ładnie, więc nawet złoty ząb mnie nie przekonał. Uciekłam lotem błyskawicy w butach z 17cm obcasem, z rozwianym włosem i obłędem w oczach.
Po tym spotkaniu trudno było wrócić do normalności. Ciepła kąpiel w piance, dobra książka i jakoś się otrząsnęłam.
Następna szansę dałam Romanowi, tak ładnie się zapowiadał, rozwiedziony, bez nałogów, z Radomia. Wysłał mmsem zdjęcie, po prostu ciacho! Na pierwsze spotkanie chciał się spóźnić 20 min. (o czym powiadomił mnie, jak już czekałam), dostał drugą szansę, znowu zadzwonił, że spóźni się, tym razem pół godziny. Trzeciej szansy już nie dostał, bo pewnie musiałabym czekać na niego godzinę.
Zamiast chodzić na randki, zainteresowałam się fachową literaturą finansową. Zaczęłam czytać blogi o finansach i książki pisane w formie poradników. Efekt jest taki, że nauczyłam się oszczędzać, zapewniłam też sobie poduszkę finansową, która jest zabezpieczeniem na wypadek choroby, czy innego zdarzenia losowego. Mam zaoszczędzone pieniądze na wypadek samotnej starości utrzymam się sama, a jak będę potrzebowała pomocy w domu, opłacę młodego opiekuna, który zrobi mi herbatę.
Hm…dzięki tym facetom, zaczytuję się w finansach, będę jeszcze milionerką….
Ku przestrodze dla innych kobiet, jeśli randkujesz z nieznajomymi, uważaj na oszustów, kłamczuchów, najpierw naucz się być sama z dużym poczuciem własnej wartości, a dopiero potem się umawiaj!