Randka ze spóźnialskim
Witam. Jestem Ola.
Jakiś czas temu wypełniłam waszą ankietę dotyczącą punktualności na randce. Wybrałam odpowiedź, że na faceta, który się spóźnia czekam między 15 minut, a pół godziny. Od razu przypomniała mi się moja randka ze spóźnialskim.
Grzegorza poznałam przez portal randkowy. Umówiliśmy się pod małym, zabytkowym kościółkiem w naszym mieście. To było takie miłe, charakterystyczne i przytulne miejsce.
Ja jestem punktualna, więc byłam o czasie. Zastanawiałam się nawet, czy nie wypada spóźnić się odrobinę. Potem pomyślałam, że nie będę narażać kogoś na czekanie.
Przyszłam więc w porę i… nikogo nie było. Postałam chwilę, po czym zaczęłam się rozglądać. Po pięciu minutach zaczęłam się nudzić. Całe szczęście, przed kościółkiem był placyk z ławkami Usiadłam i wsadziłam nos w telefon, rozglądając się od czasu do czasu.
Po następnym kwadransie, naprawdę poirytowana, zaczęłam oddalać się z tego miejsca. W głowie kołatała mi myśl, by zadzwonić do Grzegorza. Z drugiej strony uważałam, że to ostatnia rzecz, jaką powinnam zrobić. Ostatecznie, nie znaliśmy się jeszcze, a przez internet pisaliśmy ze sobą kilka tygodni. Z trzeciej strony, martwiłam się, czy coś nie stało się mojemu niedoszłemu znajomemu.
No, czułam się okropnie. Nie ma nic gorszego, jak czekanie na faceta spóźniającego się na randkę. W dodatku na pierwszą randkę.
Idąc w kierunku domu, spostrzegłam nagle kogoś, kto pędził jak szalony z wielką wiąchą róż. To był Grzegorz. Zatrzymał się tuż przede mną i wydyszał, że bardzo przeprasza, ale jadąc do mnie natknął się na wypadek i musiał jechać inną drogą.
Uff, wszystko skończyło się dobrze i randka ze spóźnialskim doszła do skutku. Muszę jednak przyznać, że bardziej od spotkania z Grzegorzem pamiętam jak na niego czekałam.
Zobacz również:
Jaki jest stosunek kobiet do mężczyzn spóźniających się na randkę
Dobra randka - poznaj jej 5 zasad