Randka z aniołem
Miałam kiedyś randkę z aniołem. Mężczyzna, z którym wtedy byłam niestety aniołem nie okazał się, ale tą randkę pamiętam do dziś.
To była któraś z kolei nasza randka i umówiliśmy się u mnie w mieszkaniu. Planowałam romantyczną kolację we dwoje. Była jesień i nie miałam nastroju na wychodzenie gdziekolwiek. Zrobiłam zapiekankę, kupiłam wino i postawiłam na stole dwie świece. Nic szczególnego. Banalna klasyka, ale ja tak lubię.
Na poprzednie urodziny dostałam od Michała dużego anioła ceramicznego na małą świeczkę. Anioł miał małe dziurki, przez które widać było światło świeczki. Bardzo ładnie to wyglądało. Postawiłam go na parapecie i wspaniale dodawał romantycznego klimatu naszej randce.
Michał jak zwykle przyszedł punktualnie, przyniósł kwiaty i ogromne pudełko czekoladek. Usiedliśmy do stołu i zaczął się nasz wspólny wieczór.
Gdy kończyliśmy zapiekankę, w pokoju nagle zrobiło się jasno. Jasność biła zza firanki. Spojrzeliśmy tam i zamarliśmy. Z dziurek w ceramicznym aniele buchały płomienie. Strzelały na wszystkie strony. Zerwaliśmy się jak oparzeni i Michał szybko odsłonił firankę, która jakimś cudem nie zapaliła się. Nie mieliśmy pojęcia co zrobić z buchającym ogniem aniołem. Pobiegłam do kuchni po wodę. Gdy przyszłam, płonąca figurka była nakryta kapą z łóżka.
Uff, nic się nie stało, ale co przeżyliśmy to nasze. Teraz wiem, że w takich kominkach na świeczki lubią zbierać się sadze, które czasem się zapalają. Moje akurat zapaliły się na randce, dzięki czemu pamiętam ją do dziś!
Lilka z Bielska
Randka z pamiątką
Randka noworoczna
Randka z głową