Winda
Pewnego dnia wychodząc do pracy ze swojego mieszkania wsiadam do windy i widzę, młodą dziewczynę. Uśmiecham się, ale ona była zapatrzona w telefon i mnie nie widziała. Zaczynam przypominać sobie o swoich codziennych obowiązkach, jednak mały fragment mojego mózgu przerywa tą sielankę zadając pytanie "Boże! kiedy ty sobie w końcu kogoś znajdziesz?" Nagle winda zatrzymuje się w pół piętra, widzę lekki grymas na jej twarzy mówi "co jest?". Niewiele myśląc nacisnąłem na guzik, ale alarmu nie było słychać. Dobra trzeba zadzwonić do konserwatora wind. Sięgam do kieszeni po telefon i wyjmuję. Tylko jedna kreska, ale idzie zadzwonić. No to wybieram numer i przykładam słuchawkę do ucha. Nic. kompletny brak sygnału, dziwne to.
- Zadzwonisz, bo u mnie coś telefon nawalił – zagaiłem rozmowę.
- Dobra – odpowiedziała.
Wybiera numer i mówi "Halo, utknęliśmy w windzie na Zawadzkiego 4.. Kiedy ktoś się od was pojawi? Halo słyszy mnie pan?"
- I co przyjedzie ktoś?
- Nie wiem, bo mi zabrakło środków na koncie.
- No to zaczekamy.
- Ciekawe ile? Pamiętaj, że dziś niedziela, mogłam schodami iść – odrzekła dość ozięble.
- Ja z głodu nie umrę, bo mam kanapki – Zaśmiałem się, jednak tak naprawdę było mi przykro, że tak ją drażni moje towarzystwo.
- Dobra mam jeszcze pakiet internetu to napiszę do swojego chłopaka, żeby zadzwonił tam.
- Mieszkam tu już pięć lat, a ciebie pierwszy raz widzę – Zmieniłem temat.
- Jestem córką twojego sąsiada z pod piątki, przyjechałam z Niemiec na urlop.
Dobrze nawet nam się zaczęło rozmawiać. Opowiedziałem jej historię jak na kolonii poparzyłem się barszczem, a kolega który wywoływał duchy wkręcił je sobie naprawdę i musiał spać z opiekunem. Jak odkryłem wujka z Ameryki. Jak wracaliśmy z kawalerskiego na bosaka przez las. Ona opowiadała jak rozpoczęła swoją pracę i jak poznała swojego chłopaka na portalu gdzie ocenia się filmy. Tak mi się dobrze z nią rozmawiało, że rzuciłem
- Wiesz, cieszę się, że tu utkałem z tobą.
- Ty pewnie masz ten telefon sprawny, tylko udajesz, daj mi go.
Dałem jej, ale trochę się wkurzyłem i wyjąłem w końcu te kanapki.
- Nie chcesz to sam jem, tylko szkoda, że kawy nie zalałem sobie w domu.
- Ten telefon to faktycznie masz popsuty – Oddała mi telefon.
Trochę sobie jeszcze pożartowaliśmy i przyszedł wreszcie człowiek od windy. Pożegnałem się i poszliśmy w swoją stronę. Szkoda, że nie było chemii. Po czterech dniach dostaje SMS-a, że ją chłopak zdradził i, czy bym z nią nie pojeździł windą.
Moja praca to czysty przypadek, tak samo ludzie których poznałem w życiu. Urodziłem się trzynastego i kiedy inni boją się pecha, ja mam wtedy szczęście, ale historia wydarzyła się dwunastego. Nigdy jej nie powiedziałem, że znałem SMS-a o treści KREDYT.