Randka na szczęście
Mam na imię Justyna. Chcę opowiedzieć o randce, której w ogóle się nie spodziewałam, na którą zdecydowałam się w parę sekund, myśląc, że przyniesie mi szczęście…
Brzmi tajemniczo, ale zaraz wszystko wyjaśnię.
Pewnego dnia siedziałam w biurze gdzie pracuję; byłam sama, bo koleżanki wyszły wcześniej. Zaczynałam zbierać się do wyjścia, gdy ktoś zadzwonił do drzwi i przedstawił się jako kominiarz. Otworzyłam, wpuściłam pana do środka, a on przystąpił do sprawdzania kratek wentylacyjnych i piecyka w łazience.
Byłam zła, bo przedłużyło to mój pobyt w biurze. W dodatku, nikt nie uprzedził mnie o mającym nastąpić sprawdzaniu kominów. Po wszystkim dał mi jakieś dokumenty do podpisania.
Gdy myślałam, że już sobie pójdzie, spytał znienacka czy umówię się z nim na kawę. Już miałam powiedzieć, że nie umawiam się z nieznajomymi mężczyznami, ale zanim to powiedziałam, przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Powiedziałam, że umówię się z nim, jeśli przyjdzie w prawdziwym i kompletnym stroju kominiarza.
Facet zrobił dziwną minę, po czym zgodził się na moją propozycję. Przedstawiliśmy się sobie – miał na imię Andrzej – następnie ustaliliśmy dzień, miejsce i godzinę spotkania.
Na drugi dzień pochwaliłam się koleżankom z pracy, że umówiłam się na randkę z kominiarzem w stroju galowym. Nie chciały wierzyć, więc powiedziałam gdzie i kiedy mamy się spotkać.
Gdy przyszła sobota, podchodząc do wybranej knajpki, z daleka ujrzałam mojego kominiarza. Miał na sobie czarny strój z wysokim kapeluszem, w ręku dzierżył bukiet kwiatów. Oniemiałam z wrażenia, bo w głębi duszy powątpiewałam w to, że przyjdzie w tym stroju lub że w ogóle się zjawi.
Andrzej okazał się miłym, trochę nieśmiałym facetem. Rozmawiało nam się przyjemnie. Wszyscy wokoło, a szczególnie moje kumpelki, gapili się na nas i robili sobie zdjęcia z prawdziwym kominiarzem. Było super! Nie przewidziałam, że będę się tak dobrze bawić! Sorry, że będziemy bawić się oboje!
Powiem jeszcze, że randka, którą zainicjowałam dla żartu stała się początkiem długiej i miłej znajomości. Czy przyniosła mi szczęście? Raczej tak, bo w moim życiu nie zdarzyło się nic złego, a Andrzej i ja do tej pory się przyjaźnimy!
Zobacz również:
Ulotny czar wakacyjnych randek
Koleją do szczęścia