Sympatia mojego kolegi jest najlepszą moją sympatią
Nigdy nie spodziewałem się, że mając mojego najlepszego kolegę (przyjaciela) będę mu dozgonnie wdzięczny za "taką przysługę"! Sytuacja wydawała się bardzo banalna, a w efekcie przyniosła nieoczekiwane skutki, jakże dla mnie korzystne.
Ale... zacznę od początku: Jako podstarzały kawaler "skacząc z kwiatka na kwiatek" szukałem swojego ideału, przebierałem i trochę wybrzydzałem, mówiąc, że jeszcze nie teraz, i że to nie jest jeszcze "ta". A... lata uciekały i zanim się "opamiętałem" stuknęła mi 40-stka!
Kolega - przyjaciel z pracy, był młodszy ode mnie o 10 lat. Przystojny, dobrze zbudowany mający duże powodzenie u płci przeciwnej, wykorzystywał swoje "walory" na lewo i prawo. Miał jednak dziewczynę w odległej miejscowości (około 100 km), która miała być "materiałem" na żonę.
W przeciwieństwie do niego, ja z bardzo przeciętną urodą i małą nadwagą oraz wiekiem, nie mogłem być dla niego konkurencją. Ale to, jak się potem okazało, nie było najważniejsze! Przypadek sprawił, że kolega poprosił mnie o podwiezienie go do swojej dziewczyny z uwagi na jego stan (był po maratonie rozrywkowym w czasie urlopu). Spotkanie było zaplanowane, więc musiał jechać.
Wrażenie jakie wywarła na mnie Paulinka było "piorunujące"! Bardzo ładna blondynka z niebieskimi oczami i czarującym uśmiechem. Spotkanie Szymona z Paulinką od początku było bardzo szorstkie z uwagi na stan w jakim znajdował się Szymon. Jak się późnej dowiedziałem od Paulinki, ciągle wcześniej z tego powodu były miedzy nimi kłótnie. Szymon naburmuszony poszedł do sypialni i po chwili słychać było głośne chrapanie.
Tak więc siłą rzeczy to ja starałem się dotrzymać towarzystwa Paulince. Przy winie i świetnej kolacji rozmawiałem z Paulinką do... samego rana. Nie będę opisywał w szczegółach (może innym razem) ale ja byłem oczarowany od początku urodą, a potem wspaniałą osobowością Paulinki, natomiast ja również, mimo wszystko, zaczarowałem ją swoją osobą. Mieliśmy wiele wspólnych i zgodnych upodobań.
Szymona zawiozłem do domu po jego przespanej nocy, a z Paulinką umówiłem się za tydzień. Po dwóch miesiącach wzięliśmy ślub, na którym drużbą był Szymon, który jest nadal moim kolegą!
Zobacz również:
Wspomnienie o randce w ogrodzie
Moja nierealna randka
Gotowość mężczyzn na nowy związek