Randka z „nie wydaje ci się”!
Opowiem Wam o randce, która zdarzyła mi się kilka lat temu. Pierwszy i ostatni raz trafiłam na kogoś takiego. Ostatni, bo więcej już się nie spotkaliśmy…
Nasza znajomość zaczęła się w sieci. Profil Rafała znalazłam na jednym z portali dla randkowiczów. Wydał mi się zwyczajny, to znaczy bez przesady i udziwnień, dlatego postanowiłam odpowiedzieć. Potem przez jakiś czas pisaliśmy do siebie.
Do dziś nie rozumiem jak to się stało, że facet nie ujawnił maniery, która zniechęciła mnie do niego już po pierwszym spotkaniu. Nie ważne, w każdym razie umówiliśmy się i wtedy zetknęłam się z tą manierą.
Spotkanie zaplanowaliśmy w kawiarni na warszawskiej starówce. Złożyliśmy zamówienie, on spróbował kawy i spytał: „czy nie wydaje ci się, że ta kawa jest zbyt słaba?” Powiedziałam, że nie, że dla mnie jest w sam raz. Potem padło następne pytanie: „czy nie wydaje ci się, że ciastka są bardzo małe?” Ja na to, że nie, wolę takie niż duże. W następnym zdaniu Rafał poinformował mnie, że widział jakiś film, po czym spytał czy oglądałam i… ku swojemu zdumieniu usłyszałam „czy nie wydaje ci się, że jest głupi?”! Tak właśnie wyglądała rozmowa z Rafałem.
Po pół godzinie miałam dość. Zastanawiałam się jak to możliwe, że owa fraza nie pojawiała się w mailach od niego. Widocznie panował nad nią, gdy pisał, a gdy mówił nie. Irytowała mnie nie tylko częstotliwość pojawiania się tych słów, ale także ich wymowa. Bo jest w tym jakiś przymus, do tego, by zgadzać się z czyjąś opinią.
Przypomniało mi się, że moja kumpela chodziła z chłopakiem, który po każdym słowie mówił „prawda”. Byłem na zakupach - prawda - i chciałem - prawda - kupić telewizor, ale nic mi się - prawda - nie podobało…
Uff maniery słowne są bardzo męczące, w każdym razie ja ich nie toleruję, a już na pewno nie na randkach!
Autorka: Justyna