Randka w imieniny
Parę lat temu moja ówczesna dziewczyna zaprosiła mnie na swoje imieniny. Po obowiązkowym spotkaniu z rodziną mieliśmy iść na imieninową kolację we dwoje.
Julia uwielbiała dobre wina. Postanowiłem, że zamiast kwiatów dostanie butelkę. Do torebki włożyłem też małe pudełeczko z niespodzianką – coś ze srebra, chyba wisiorek, ale dokładnie już nie pamiętam.
Po przyjściu na miejsce, złapałem torebkę i lecę do Julii z życzeniami. Zanim zdążyłem podać jej prezent, sznurek w torebce urwał się i całość spadła na podłogę z płytek. Rozległ się trzask tłuczonego szkła i nie mogłem już nic zrobić.
Złapałem nieszczęsną torebkę i włożyłem rękę, by wydobyć pudełko z wisiorkiem. Zamiast niego z torebki wyjąłem rękę, z której lała się krew. Skaleczenie okazało się na tyle głębokie, że zamiast na kolacji wylądowaliśmy na pogotowiu.
Wisiorek udało się uratować a rękę zszyć. Julia mi powiedziała, że po upuszczeniu torebki na płytki miałem tak nieszczęsną minę, że z trudem powstrzymywała się od śmiechu. Przypuszczam, że musiało to wyglądać i śmiesznie i żałośnie.
Nie wiem jak Julia, ale ja od tej pory uważam na papierowe torebki z ciężkimi prezentami…
Igor z Warszawy
Zobacz również:
Moje i nie moje gafy na randkach
Randka z pamiątką