Kto chce kupić złamane serce?
"Kto chce kupić złamane serce? Jedno złamane serce kochanka, jedno złamane serce w promocji!." Chyba większość z nas, zamieściwszy swój profil na portalu randki24.pl może podpisać się pod słowami tej starej piosenki niezapomnianego Elvisa.
Każde z nas wciąż czeka i pragnie by znalazł/a się ta druga osoba, która zechce zabrać nam nie tylko serce ale myśli...
Ale dosyć filozofowania... pierwsza randka - po zamieszczeniu na portalu swojego profilu dostałem wiadomość od pewnej Pani. Odpisałem... i po paru dniach doszło do rozmowy telefonicznej.
Krótka wymiana zdań i propozycja bym wybrał miejsce, w którym się spotkamy. Kraków, środek lata, 30 stopni w cieniu przez kilka najbliższych dni według prognoz... młody duchem, ale bliżej jesieni życia - to ja - dziewczyna w podobnym wieku.
Wybieram okolice wejścia na kładkę Bernatki od strony krakowskiego Kazimierza. Miejsce w miarę romantyczne, sama kładka nie grozi jeszcze zawaleniem się od ciężaru zawieszonych na niej kłódek z inicjałami zakochanych par, a i w pobliżu bez liku klimatyzowanych kawiarni i lokali. No i odległość dla nas obojga prawie taka sama.
Dzień spotkania - w pracy turbodoładowanie by jak najszybciej wrócić do domu, szybki prysznic i dylemat jak się ubrać? Zawsze sądziłem, że jest to problem głównie kobiet ale już wiem... faceci w pewnych sytuacjach też tak mają! Ciemny garnitur odpada, boskie na taki upał krótkie spodnie też nie cacy - wybór pada - sportowo i na jasno.
Po drodze kupuję herbacianą różę i zastanawiam się czy doniosę ten niewinny kwiatek w stanie w miarę świeżym. Jestem już w miejscu umówionym - spośród kilku ospałym krokiem przechadzających się kobiet wybieram tę jedną, elegancko ubraną ale z trudem pasującą do zapamiętanej z portalu fotografii. Podchodzę i ryzyk fizyk, pytam czy ona to ona. Potwierdzenie z jej strony, więc całując podaną dłoń przedstawiam się i wręczam tę nieszczęsną różę - takie odebrałem wychowanie.
No i zaczyna się... potok pretensji skierowany w moją stronę - a to miejsce nie takie, a to po co jej ta róża itp., itd. - zaczynam się zastanawiać, czy to nie jest aby przypadkiem moja "była" troszkę pomniejszona i w dobrej charakteryzacji.
Brnę dalej... zajęliśmy najbliższą ławkę i po ok trzech kwadransach rozmowy doszliśmy do zgodnego wniosku, że z tej "mąki" chleba raczej nie upieką, a kołacza weselnego to nie ma mowy.
Zdawkowe - no to może kiedyś na kawę lub piwo. I tak to ekspresowo zakończyła się ta moja "randka". Dosyć długo miałem zawirowanie myśli. Bo skoro facet na portalu umieszcza aktualne zdjęcie, to nagle nie zmieni się w Julio Iglesiasa lub arabskiego księcia półkrwi.
Skoro piszemy do siebie i decydujemy się na rozmowę telefoniczną... i jeszcze kilka - skoro. Dochodzę do wniosku, że facet musi studiować psychikę tych pięknych istot z obcego układu słonecznego do końca życia... a i tak niedouczony odejdzie w niebyt.
"One broken heart for sale" wspomnianego na początku Elwisa w dowolnym tłumaczeniu kończy się mniej więcej tak: - niektórzy ludzie mają takie szczęście, moje serce nie miało ani trochę. Myślę, że narysuję znak - wyprzedaż za jednego... grosza. Ja jeśli spotkam tę która zachwyci mnie ciepłem, sercem, umysłem swoje serce oddam gratis. Tej jedynej szukam nadal.