Randka z Łatkiem
Jestem Adrian, mieszkam w Zielonej Górze. Właśnie tu, kilka lat temu zdarzyła mi się randka, której początek pamiętam do dziś. Chodziłem wówczas z Justyną, która razem z rodzicami mieszkała w domku jednorodzinnym. Oprócz nich, mieszkał tam też niewielki czworonóg imieniem Łatek.
Na któreś z kolei spotkanie umówiliśmy się u Justyny. Nie pamiętam dokładnie, ale chyba były to jej imieniny. No więc z bukietem kwiatów podszedłem do furtki, zadzwoniłem i zostałem wpuszczony na podwórko. Chwilę później otworzyły się drzwi domu i wypadło z nich coś małego i bardzo głośnego. Po sekundzie to coś było przy mnie i warcząc wściekle targało zębami jedną z nogawek moich spodni. Przez podwórko biegła Justyna i krzyczała Łatek zostaw! Nie wolno! Puść w tej chwili!
Czworonóg ani myślał puścić. Ja stałem skamieniały z głupawym uśmiechem na twarzy. W pewnym momencie coś mnie olśniło, że ta mała psina przestraszyła się wysokiego faceta, którego po raz pierwszy widziała na oczy. Fakt, do niskich nie należę bo mam ponad 190 cm wzrostu. Nie namyślając się długo, kucnąłem i zacząłem przemawiać do Łatka uspokajającym tonem.
Pomogło. Psina wypuściła z paszczy moje spodnie i nawet dała się pogłaskać. Niestety, ucierpiał też bukiet kwiatów, który mały zawadiaka zdążył uszkodzić, gdy znalazłem się tuż nad jego głową. W bukiecie było 7 frezji – ulubionych kwiatów Justyny. Z sześciu, które ostatecznie dostała, również bardzo się ucieszyła!
Adrian z Zielonej Góry
Zobacz również:
Randka z bukietem
Randka z Dosią i Tosią
Randka z pamiątką