Randka w krainie lodu
Parę lat temu miałam randkę w krainie lodu. Zanim jednak do niej doszło, kupiłam szałowe kozaczki wsuwane na nogę. Miały niewielki obcas, piękny brązowy kolor, no w ogóle byłam dumna, że je mam. Ubrałam je więc na randkę i poszłam na spotkanie z Mikołajem.
Randka miała miejsce w knajpce z egzotycznymi potrawami rodem z Japonii. Mikołaj nawet nie zauważył moich butów. Nic to, posiedzieliśmy z godzinkę, zjedliśmy sushi i coś jeszcze i zebraliśmy się do wyjścia. Mieliśmy zamiar iść jeszcze gdzieś na dobrą kawę.
Raźnym krokiem przekroczyłam próg knajpki i zaraz potem poczułam, że nogi mi się rozjeżdżają. Trwało to zaledwie sekundę, po czym leżałam już z nosem przy ziemi.
Mikołaj pomógł mi wstać, ale okazało się, że stać nie mogę, bo prawa noga boli mnie okropnie.
Nie było rady. Mikołaj wziął mnie na ręce, zaniósł do samochodu i zawiózł do najbliższego szpitala. Tam dopiero rozegrała się tragedia.
Okazało się, że buta nie da się zdjąć ze spuchniętej nogi. Personel medyczny zdecydował o jego rozcięciu.
Zamknęłam oczy, żeby nie widzieć tego, co się dzieje. Łzy mi leciały, ale nie z bólu, tylko z żalu. Dopiero wtedy Mikołaj zauważył moje buty. Zauważył i rzekł: co za debilne buty, których nie da się rozpiąć!
Karolina z Mrągowa
Zobacz również:
Pechowa randka
Randka z piratem