Telefony
Temat wydaje się ważny na portalach randkowych, bo jest to pewien próg do przejścia. Od wiadomości do pierwszego telefonu wiodą różne drogi.
Najpierw gonitwa myśli: wypada kobiecie pierwszej zadzwonić - według mnie wypada, ale jak to odbierze mężczyzna, który podał swój numer, problem - dziś nie jestem w nastroju - może zadzwonię jutro, o czym gadać z człowiekiem, z którym nie mam żadnych, absolutnie żadnych wspólnych tematów do rozmowy. I element dodatkowy - strach - a jak natknę się na jakiegoś psychola?
Odrzucam te obawy, przygotowuję się psychicznie i dzwonię. Miły głos, przyjemny sposób formułowania myśli - zapowiada się fajna rozmowa.
Proponuję komunikator internetowy, bo taniej i łatwiej. Nie wszyscy korzystają, nie widzą korzyści płynących z takiego ułatwienia. Korzystam ze Skype ze względów praktycznych w kontaktach rodzinnych, wyczuwam jednak w tonie głosu, że dla drugiej strony jest to propozycja z podtekstem seksualnym :)
Ok - korzystamy z tradycyjnego telefonu. I jak to często bywa, zaczyna się telefoniczne tokowanie - opowiadanie całego życia, sukcesów od czasów szkolnych. 50 minut monologu, przerywanego moimi próbami zmiany wątku i przedstawienia własnej osoby. Moje kwestie to ; acha, no tak, coś podobnego.
Przerywam, może niezbyt grzecznie, bo drętwieje mi ręka i kark, a potem muszę chwilę odreagować. I znowu gonitwa myśli: dużo mówił, bo był zdenerwowany? jest samolubem, wokół którego ma kręcić się świat? musi się wygadać, bo jest tak strasznie samotny? a może wydaje mu się, że kobieta powinna jak najwięcej wiedzieć na początek?
Po co pisze o tolerancji, poszukiwaniu partnerki, jak nie jest zainteresowany rozmówczynią?
Myśl, że następna rozmowa telefoniczna będzie wyglądać tak samo powoduje, że nie odbieram następnego telefonu. Może to niepoważne z mojej strony, ale pierwsze wrażenie jest jednak bardzo ważne.
Zobacz również:
Nigdy więcej
Randka z biznesmenem