Wycieczka z przebojami
Dwa lata temu na jednym z portali randkowych poznałem panią, która wydawała się być dobrą kandydatką na resztę życia. Atrakcyjna, na dosyć wysokim stanowisku w budżetówce. Zaczęliśmy pisać ze sobą, wyglądało na to, że wszystko jest na dobrej drodze.
Po dwóch miesiącach korespondencji zostałem zaproszony przez tą panią na wspólną wycieczkę (płatną) organizowaną przez klub łazików górskich z Lubina. W niedzielę rano stawiłem się na miejscu spotkania i autobusem udaliśmy się w okolice Złotoryi, w krainę wygasłych wulkanów. Plan wędrówki zakładał zaliczenie Organów Wielisławskich, a następnie Ostrzycy.
Zakończenie wyprawy miał uświetnić grill na parkingu pod Ostrzycą. Przygotowane zakończenie przeszło moje oczekiwania, różnorodne mięsa, kiełbasy, boczki z grilla, a do tego masa alkoholu. Ja jako abstynent miałem możliwość patrzeć jak towarzystwo się upija. Moja partnerka kieliszek zawsze miała pusty, popijała napoje. Nigdy bym nie przypuszczał, że te napoje miała chrzczone alkoholem, nic nie było po niej widać. Dopiero gdy trzeba było wchodzić do autobusu, okazało się co moja partnerka popijała. Wyszła zza stołu i padła jak długa. Dla pozostałych nie było to żadnym szokiem - wybuchła salwa śmiechu, widocznie wszystkie wycieczki tak wyglądały gdyż większość była dobrze wstawiona.
Wtargaliśmy ją do autobusu, nim dojechaliśmy do Legnicy moja pani była z powodu ciepła nieprzytomna. I tutaj zaczął się mój problem, gdyż oprócz dwóch plecaków, musiałem swoją panią nieść do domu. Po wniesieniu na trzecie piętro byłem bardziej zmęczony niż po wędrówce.
Ułożyłem panią grzecznie na sofie i pojechałem do domu.
Na tym nasza znajomość się zakończyła, już więcej nie napisała, nie było jednego słowa usprawiedliwienia.
Morał z tego jest taki, że nie można wierzyć we wszystko co się pisze na portalu randkowym, gdyż można się zawieść.
Zobacz również:
Jak singielka faceta szukała
Chyba gorzej nie mogłam trafić
Randka nieporozumienie