Zaczęło się od róży…

Zaczęło się od róży – to początek randki, którą mógłbym nazwać kupką nieszczęścia.
Umówiłem się z kobietą poznaną w sieci. Wiedziałem jak wygląda i ona znała mój wizerunek, bo wysłaliśmy sobie zdjęcia. Podjechałem pod jej dom i się zaczęło.
Z rozmachem otworzyła drzwi i w tej samej sekundzie usiadła na miejscu pasażera. Uprzednio położyłem tam różę, którą chciałem wręczyć jej na powitanie. Zanim zdążyłem podnieść kwiat, kobieta już na nim siedziała, a raczej wstawała z krzykiem. Złośliwa róża wbiła kolce w materiał i przyczepiła się do spódnicy. Pierwszą czynnością, jaką dane mi było zrobić podczas tej randki była pomoc w odczepieniu nieszczęsnego kwiatka od… Pani najwyraźniej nie było do śmiechu. Ciągle zerkała do tyłu i sprawdzała czy spódnica nie jest pozaciągana.
Potem było już tylko gorzej. Ja wywaliłem loda włoskiego na koszulę, zlał nas nagły i niespodziewany deszcz, po którym Anna poprosiła o odwiezienie do domu, bo nie cierpi chodzić w mokrych rzeczach! Tak oto wyglądała moja randka z Anną, a raczej ze złośliwym losem.
Na przekór owemu losowi, umówiłem się z Anną po raz kolejny. Tym razem poszło lepiej, ale znajomość ta nie przerodziła się w związek.
Zobacz również:
Najdłuższa randka w moim życiu!
Randka z kolizją