Szok na randce!
Witam! Mam na imię Irek.
Wziąłem udział w waszej ankiecie dotyczącej związku z osobą niepełnosprawną. Wziąłem w niej udział, bo przypomniała mi się pewna randka, na której przeżyłem szok.
Było tak: dawno temu, gdy internet był jeszcze w powijakach, odpowiedziałem na ogłoszenie zamieszczone w jakiejś gazecie. Dziewczyna napisała, że ma na imię Mariola, ma 19 lat i chciałaby kogoś poznać i spotykać się z kimś. Ja miałem wtedy lat 21 i też chciałem się z kimś spotykać. Byłem nieśmiały i nie miałem specjalnego powodzenia u dziewczyn. Zauważały mnie, ale nic poza tym.
Bałem się, ale siostra namówiła mnie na spotkanie. Tłumaczyła, że nie ma się czego bać. Mówiła, że oboje ryzykujemy tak samo. Przekonywała, że w razie niepowodzenia, nie jestem narażony na kpiny, bo dziewczyna nie mieszka koło mnie i zwyczajnie możemy się już nie spotkać.
Zadzwoniłem pod numer zamieszczony w ogłoszeniu i umówiliśmy się. Mariola obstawała przy jednej kawiarni znajdującej się blisko jej domu. Stanęło na tym, że spotkamy się tam w sobotę po południu.
Resztki rozsądku i przytomności nakazały mi spytać jak się poznamy. Ona na to, że będzie miała czerwoną bluzkę i będzie czytać książkę. Ja powiedziałem, że będę w czarnych dżinsach i ciemnozielonym swetrze.
Wstyd się przyznać, ale wziąłem ze sobą siostrę. Miała być w pobliżu i patrzeć co się dzieje.
Po wejściu do lokalu, zobaczyłem wózek inwalidzki zwrócony tyłem do drzwi. Nigdzie nie było dziewczyny w czerwonym z książką. Wszedłem dalej, rozglądam się, i nadal jej nie widzę. No cóż, pomyślałem, pewnie nie przyszła. Mówi się trudno, a może i lepiej... Sam nie wiedziałem czy czuję złość czy ulgę.
Odwróciłem się na pięcie i skierowałem do drzwi. Wtedy zobaczyłem Mariolę. Miała czerwoną bluzkę, trzymała w ręku książkę i nie siedziała na krześle. Zza jej pleców wystawały charakterystyczne rączki. Stanąłem jak wryty, a ona uśmiechnęła się do mnie. Na końcu języka miałem pytanie „czemu nie powiedziałaś, że jesteś…”. Na szczęście, w porę ugryzłem się w język. Zaraz też pojąłem, czemu upierała się przy tej kawiarni. Do lokalu wchodziło się wprost z dworu. No dobra – pomyślałem – możemy pogadać.
Randka z Mariolą wprawiła mnie w prawdziwy szok. Byłem przerażony i zafascynowany jednocześnie. Z upływem czasu przeważało to drugie. Nie umiałem powstrzymać się od zadawania jej pytań jak wyszła z domu, jak dojechała do kawiarni i jak w ogóle radzi sobie z różnymi rzeczami. Powiedziała mi później, że czuła się jak ciekawostka przyrodnicza, ale nie była zła, bo zna to i wie, że na początku jest naturalne.
Od tej pory, spotykaliśmy się co tydzień. Po pół roku byliśmy parą… I wiecie, co wam powiem? Mariola dobrze zrobiła, że nie uprzedziła mnie o swojej niepełnosprawności. Wiem to na pewno, że przestraszyłbym się i wycofał. W waszej ankiecie zaznaczyłem odpowiedź ”tak”. W trwającym trzy lata związku z Mariolą, raz na zawsze pozbyłem się lęku przed byciem z kimś mniej sprawnym ode mnie.