Randka z luzakiem
Opiszę wam jedną z moich najgorszych randek. Umówiłam się kiedyś z chłopakiem poznanym w sieci. Na zdjęciach wyglądał całkiem OK.
Ustaliliśmy, że najpierw wypijemy kawę, a potem pójdziemy do kina. Grali akurat film, który interesował nas oboje.
Nie należę do super eleganckich kobiet, niemniej jednak na randkę ubrałam sukienkę i dopasowane do niej sandałki. Była oczywiście torebka, pomalowane paznokcie, fryzura itp. Wszystko w stylu miejskim, ale podkreślającym wyjątkowość chwili.
Już z daleka zobaczyłam, że coś jest nie tak. Robert miał na sobie spodenki do kolan przypominające coś, w czym chodzi się raczej po domu. Do tego, o zgrozo, koszulkę bez rękawów. Na nogach byle jakie klapki. Fryzura nijaka i włos raczej nie myty tego dnia. Nie mówię, że w letni dzień miał ubrać garnitur czy koszulę, ale…
Idąc koło niego czułam się okropnie, bo kontrast był wprost powalający. Co jednak miałam zrobić? Powiedzieć, że idę sobie, bo ubrał się jak na plażę?
Rozczarowanie i niesmak był tak duży, że nie mogłam zdobyć się na luźną i swobodną rozmowę.
Jakoś przetrwałam kafejkę i kino. Wstydziłam się okropnie, ale on kupił wcześniej bilety, więc nie chciałam go urazić. Całe szczęście film mi się podobał i to jedyna korzyść, jaką wyniosłam z tego spotkania...
Zobacz również:
Pechowe spotkanie
Randka z hipochondrykiem