Ciężka randka
O matko! Ale miałem randkę jakiś czas temu!
Spotkałem się z laską poznaną w sieci. Chuda jak patyk. Jak ją zobaczyłem, to zastanawiałem się co ona je i czy w ogóle coś je.
Umówiliśmy się w centrum Gdańska. Mieszkamy niedaleko od siebie, podszedłem więc pod jej dom, skąd mieliśmy iść do knajpki.
No więc idziemy, a tu nagle widzimy na chodniku stolik, przy nim jacyś ludzie ubrani na biało i napisane coś o zdrowiu. Mnie to nie interesuje, ale kobitka podeszła i w tym momencie okazało się, że tam można zbadać cukier, coś tam jeszcze i zważyć się. Moja znajoma powiedziała, że będzie się ważyć, ale mam nie patrzeć. No to odwróciłem się, choć byłem ciekawy ile taki chudzielec może ważyć.
Postałem chwilę, po czym ona podeszła do mnie z miną skazańca. Oświadczyła, że jak chcę, to możemy iść do knajpki, ale ona właśnie przytyła i nic nie może zjeść.
Byłem wściekły! Diabli nadali tych od zdrowia! Mogliśmy iść inną drogą, a poszliśmy tamtędy i natknęliśmy się na nich! Randka zepsuta, bo jak tu randkować przy wodzie mineralnej, niegazowanej oczywiście, bo gazowana jest niezdrowa! Ratuuunkuuu!
Ps. Z tą dziewczyną już się nie spotkałem. Z tego wszystkiego nie pamiętam nawet jak się nazywała. Dla mnie już zawsze będzie „chudą”…
Igor z Gdańska
Zobacz również:
Randka z hipochondrykiem
Chyba gorzej nie mogłam trafić