Randka w kinie
Przeczytałam właśnie artykuł o sposobach na udaną randkę. Pani psycholog pisze w nim, że odradza randkę w kinie. Postanowiłam napisać coś na ten temat, ponieważ mam w tym względzie pewne doświadczenia.
Randka w kinie, może być udana lub nie, w zależności od tego, na kogo trafimy i jak ją zorganizujemy. Ja przeżyłam jedną nieudaną randkę z filmem, a raczej z kimś, kto zaprosił mnie na film.
Facet był młodszy ode mnie, pozwoliłam mu wybrać film i to był błąd. Przez około dwie godziny nudziłam się oglądając walki, pościgi i mordobicie.
Pocieszałam się, że po filmie porozmawiam z partnerem i powiem mu, dlaczego nie lubię takiego kina, powiem jakie lubię i tym samym, przybliżę mu swoją osobę. Nic z tego.
Po męczącym dla mnie seansie, nastąpił drugi, w którym - siedząc już w knajpie - wysłuchiwałam zachwytów młodzieńca nad obejrzanym dziełem. Michał - bo tak na imię miał ów filmowiec - wpadł w jakiś trans, z którego nie dało się go wyrwać. Bez przerwy powracał do scen z filmu, zachwycał się i podniecał. Próbowałam okazywać zainteresowanie, jednocześnie wtrącać coś od siebie. Widzę, że postępowałam właściwie, bo w artykule o udanej randce przeczytałam, że tak trzeba. Nam niestety nie wyszło, bo Michał zaprosił mnie chyba tylko po to, by do kina nie iść sam.
Znudzona i wyczerpana jego postawą, wymówiłam się jakimiś obowiązkami, pożegnałam grzecznie i opuściłam knajpkę. Nie znaczy to, że nigdy więcej nie wybiorę się na randkę do kina. Wybiorę się, ale film wybierzemy wspólnie tak, by był trochę dla mnie, trochę dla niego. Po filmie, zaraz sprawdzę, czy koncentruje się na mnie, czy tylko na obejrzanych scenach. Drugi raz nie dam się zaciągnąć do knajpy przez szalonego filmowca!