Randka z księciem
W bajce o kopciuszku książę szukał panny, na której nóżkę pasował znaleziony w pałacu pantofelek. Miał bucik, szukał właścicielki. U mnie było inaczej: mój ówczesny książę miał właścicielkę, a szukał bucika. Ale zacznijmy od początku.
Chodziłam wtedy z Grześkiem i pewnego dnia w naszej miejscowości ustawiono karuzele. Nie pamiętam, czy był to odpust, dzień dziecka czy jeszcze coś innego. W każdym razie była niedziela i wszyscy jak jeden mąż popędzili na wielki plac, gdzie je ustawiono.
Parę dni wcześniej nabyłam na aukcji internetowej śliczne pantofelki, które idealnie pasowały do mojej nowej sukienki. Niestety, okazało się, że są ciut za duże. Włożyłam do czubków trochę waty i wio na randkę.
Oczywiście ja i Grzesiek postanowiliśmy przejechać się na kilku karuzelach. Zaliczając kolejną, niechcący zawadziłam stopą o pręt znajdujący się pod siedzeniem i mój za duży nieco but poleciał w otchłań pod karuzelą. Byłam zrozpaczona i wściekła. Jak teraz zejdę i pójdę do domu? Karuzela stanęła, a ja jak niepyszna zeszłam na trawę i pokuśtykałam do najbliższej ławki.
Poprosiłam Grześka by wezwał taksówkę, bo przecież nie polecę do domu w jednym bucie, ani na boso. On poprosił, żebym poczekała chwilę. Myślałam, że poszedł szukać taksówki. Po kilku minutach patrzę i oczom nie wierzę. Grzesiek zdąża w moją stronę z tryumfalnie trzymanym w ręku butem.
Zaczęłam dopytywać jak to zrobił. Powiedział, że poprosił kogoś z ekipy od tych karuzel, żeby spróbował wydobyć but spod spodu. Udało się. Pantofel leżał na trawie w niezbyt trudno dostępnym miejscu. Wyciągnęłam rękę po uratowany bucik, ale Grzesiek powiedział, że skoro go dla mnie zdobył, to sam włoży mi na nogę…
Monika z Hajnówki
Zobacz również:
Randka w pięknych bucikach
Randka w obłokach