Mity o miłości: rozumiemy się bez słów
Artykuł ekspercki
Jednym z najbardziej rozpowszechnionych mitów o miłości jest ten, który mówi, że z kochaną i kochającą nas osobą rozumiemy się bez słów. Wiara w ów mit stanowi źródło licznych nieporozumień, konfliktów, kłótni, a nawet rozpadów związków. Czemu tak się dzieje?
Bez słów się nie rozumiemy. Nie rozmawiając ze sobą nie wyjaśniamy sobie wielu rzeczy. Nie nazywamy ich po imieniu i nie wypracowujemy kompromisu. Bez słów rozumiemy się tylko wtedy, gdy na jakiś temat mamy dokładnie takie samo zdanie. Ale nawet wśród kochających się osób, takie sytuacje zdarzają się rzadko. Oczywiście są, bo dzięki nim czujemy wspólnotę dusz i szansę na głębsze porozumienie. Ale składową miłości jest również to, czym się różnimy, to co nas dzieli, z czym prędzej czy później przyjdzie nam się zderzyć. A różnimy się od partnerów bardziej niż nam się wydaje. Różnimy się doświadczeniem życiowym i tym, co z niego wypływa. Różnimy się podejściem do wielu spraw, przyzwyczajeniami, schematami i poglądami. Co więcej, różnice te dają o sobie znać dopiero we wspólnej codzienności. Z osobą bliską, ale różną i odrębną nie da się porozumieć bez słów na wszystkich płaszczyznach. Wierząc w ów mit, niszczymy swoją miłość myśląc, że jest niepełna i niedoskonała. Kochać, to znaczy dążyć do porozumienia z drugą osobą, szukać słów, które nazwą to, co czujemy, nie raniąc i nie oskarżając nikogo. Miłość to trudna sztuka nazywania słowami tego, co dzieje się w środku w taki sposób, by zrozumiał to ktoś, kto jest obok nas.
Jakimi słowami się porozumiewać? Ma rację Antoine de Saint-Exupéry, wkładając w usta Małego Księcia twierdzenie, że mowa jest źródłem nieporozumień. Jest, ale wtedy, gdy używamy niewłaściwych słów. Inaczej mówiąc, dobra komunikacja, to podstawa udanego związku. Kochamy się i kłócimy właśnie dlatego, że nie umiemy komunikować własnych uczuć. Bo tak naprawdę chodzi o uczucia. Kłócimy się o wiele rzeczy i spraw. Sednem sporów jest jednak zawsze to, że czujemy się przez kogoś zlekceważeni, pominięci, wykorzystani, oszukani itp. Czujemy się, a nie jesteśmy! To wielka różnica, którą trudno dostrzec. Bywają oczywiście sytuacje, w których ktoś ma złą wolę, lekceważy nas, pomija, wykorzystuje lub oszukuje wiedząc co robi i robiąc to celowo. W większości, źródłem konfliktów są sytuacje, w których ludzie postępują tak czy inaczej, nie zdając sobie sprawy z tego jak zostanie to odebrane i nie mając zamiaru nas skrzywdzić. Nasze odczucia są oczywiście prawdziwe, ale najczęściej nie pokrywają się z intencjami tych, którzy je wywołali. Innymi słowy czym innym jest stwierdzenie „oszukałeś mnie, wykorzystałaś mnie, lekceważysz mnie” itp. od stwierdzenia „czuję się lekceważona, czuję się oszukany, czuję się pominięty, mam wrażenie, że mnie wykorzystujesz” itp. Te pierwsze oskarżają i przypisują innym złe intencje. Te drugie opisują własne odczucia nie oskarżając przy tym nikogo. Oskarżenia i przypisywanie złej woli rodzą chęć obrony, obrazę lub agresję. Opisanie własnych odczuć rodzi refleksję i próbę zrozumienia tego, co mówi ktoś inny.
Pierwsza zasada efektywnej komunikacji, a więc porozumiewania się słowami z kochaną i kochającą osobą brzmi: nie oskarżaj, nie oceniaj, nie przypisuj złej woli. Mów co czujesz i daj szansę na wyjaśnienie. Tłumacz kiedy się tak czujesz np. czuję się lekceważona gdy się spóźniasz.
Zgaduj-zgadula. Mityczne porozumienie bez słów rodzi liczne nieporozumienia, a to z tego względu iż zakładamy, że ktoś, kto nas kocha potrafi przewidzieć, zobaczyć i zgadnąć co czujemy i czego potrzebujemy bez informowania go o tym. Nic z tego! Miłosna zgaduj-zgadula kończy się głównie rozczarowaniami. A dlaczego? Dlatego, że zgadując odczucia, potrzeby i pragnienia innych, instynktownie kierujemy się własnymi pragnieniami, potrzebami i odczuciami. Chcąc kierować się tym, czego pragnie, co czuje i czego potrzebuje druga osoba, musimy usłyszeć to z jej ust. Kochając kogoś, warto pytać co czuje, czego pragnie i potrzebuje. Zainteresowanie uczuciami, pragnieniami i potrzebami drugiej osoby, a nie ich zgadywanie stanowi element codziennej miłości.
Słowa w sypialni. Mit o porozumieniu bez słów jest również źródłem rozczarowań w sferze seksualnej. Rozczarowujemy się, bo myślimy, że łóżko to nie mównica. Owszem nie, ale wyrażanie słowami własnych potrzeb jest jak najbardziej na miejscu. Jest niezbędne, bo założenie, że kochająca osoba wie czego potrzebujemy jest błędne. Często i ona nie wie i my nie do końca wiemy. Sypialnia, to miejsce, w którym uczymy się siebie mówiąc o tym co jest nam potrzebne, co przeszkadza, a co sprawia przyjemność. I nie chodzi o wyszukane sformułowania i frazesy. Wręcz przeciwnie, o spontaniczne wyrażanie siebie najprostszymi słowami.
Autor: Małgorzata Gruszka psycholog
Zobacz również:
Czy prawdziwa miłość istnieje?
Jak pokonać lęk przed mężczyznami?