Mity o miłości: miłość i złość się wykluczają
Artykuł ekspercki

Chcemy kochać. Chcemy kochać, to znaczy obdarzać bliskie nam osoby tym, co mamy najlepsze. Chcemy dawać im czułość, szacunek, zrozumienie. Chcemy, by z nami czuli się jak najlepiej. Chcemy osłaniać ich przed wszystkim co szkodliwe, przykre i destrukcyjne. Pośród tego wszystkiego pojawia się w nas uczucie, którym nie chcemy darzyć ukochanych ludzi. Tym uczuciem jest złość.
Złość w miłości. Choć tego nie chcemy, czujemy złość wobec tych, których kochamy. Dlaczego tak się dzieje? Z bardzo prostej przyczyny. Chodzi o to, że nikt na świecie nie jest w stanie zadowolić nas w stu procentach. Nikt nie jest w stanie do końca wczuć się w nasze nastroje, rozpoznać wszystkie potrzeby i zaspokoić je. Krótko mówiąc, nawet w relacji z ukochanymi osobami jesteśmy czasem zawiedzeni, rozczarowani czy skrzywdzeni. Jednocześnie od bliskich oczekujemy o wiele więcej niż od innych ludzi. Zderzenie jednego z drugim rodzi rozczarowanie, niezadowolenie i złość. Chcemy tego czy nie, złość jest elementem każdej bliskiej relacji. Napięcia i konflikty pojawiają się właśnie dlatego, że jesteśmy sobie bliscy, dzielimy rzeczywistość i spędzamy z sobą mnóstwo czasu. Doświadczamy wzajemnie swoich przyzwyczajeń, nawyków i schematów. W relacji z bliskimi jesteśmy bardziej naturalni niż z innymi ludźmi. Chodzi o to, że mniej kontrolujemy to co mówimy i robimy. Klasycznym przykładem jest odreagowywanie złości po ciężkim dniu w pracy. Nie robimy tego w firmie, bo tam musimy trzymać fason. Po przyjściu do domu wkurzamy się na partnera, choć nie on spowodował złość. Paradoks bliskich relacji polega na tym, że wobec tych, których kochamy i którym chcielibyśmy nieba uchylić i oszczędzić przykrości, pozwalamy sobie na więcej, niż wobec tych, którzy są nam obojętni.
Co zrobić ze złością? Po pierwsze nie udawać, że jej nie ma. Tłumiona i ukrywana złość gromadzi się w nas i wybucha w niekontrolowany sposób. Choć trudno przechodzi to przez gardło, złość w miłości trzeba wyrażać wprost. Nie odreagowywać, nie przekazywać milczeniem lecz nazywać po imieniu. Odreagowywanie złości potęguje ją. Postępując na zasadzie „ty mi to, to ja ci tamto” doprowadzimy tylko do konfliktu, którego początku i przyczyny nikt nie będzie pamiętał. Karząc kogoś milczeniem (słynne ciche dni) też niczego nie osiągniemy. Jak zawsze, najlepsze jest to, co najtrudniejsze, czyli powiedzenie wprost: „jestem na ciebie zła, jestem zły gdy, złości mnie gdy, nie lubię gdy ty...” Będzie łatwiej jeśli pozwolimy sobie na złość i uwierzymy, że dopuszczana do głosu, nazywana po imieniu i wyrażana na co dzień nie szkodzi miłości...
Autor: Małgorzata Gruszka psycholog
Zobacz również:
Mity o miłości: miłość Ci wszystko wybaczy
Wyczuj zazdrość, bo ona zniszczy związek