Ciche dni w związku
Artykuł ekspercki

Czy ciche dni mają sens? Ten sposób na rozładowywanie napięć stosuje wiele małżeństw i par. Głównie jest on znany parom nieco starszym, choć te młodsze przejmują go od rodziców. Przejmują, bo to często jedyny sposób radzenia sobie z sytuacjami konfliktowymi, jaki obserwowali i jakiego się nauczyli. Metoda ta, choć wydaje się sprawdzona i skuteczna, tak naprawdę sensu nie ma! Na pozór służy ona zażegnaniu jakiejś gwałtownej wymiany zdań, kłótni lub sporu. Ale to tylko na pozór. W rzeczywistości jest nieuświadomionym sposobem karania drugiej strony za zaistniałą sytuację. Karą jest owo milczenie i zimny ton, z jakim wypowiada się służbowe komunikaty.
Dobro na krótką metę. Na krótką metę ciche dni są dobre. Ludzie zamykają się w sobie, uspokajają, ktoś komuś ustępuje, nie wraca się już do tego, co wywołało sprzeczkę i życie toczy się dalej. Można powiedzieć, że znów jest normalnie. Niby jest, a jednak nie jest. Jeśli zażegnana cichymi dniami kłótnia dotyczyła czegoś ważnego, za jakiś czas problem wróci ze zdwojoną siłą. Ileś razy da się go załatwić w ten sposób, ale nie nazwany, nie przepracowany i nierozwiązany może w końcu doprowadzić do rozpadu związku. Ciche dni, to pozorne dobro, ponieważ to, co dzieje się w tym czasie rani obie strony. Bo jak nie ma ranić fakt, że kochający mąż i żona odwracają się do siebie plecami, mówią półsłówkami albo przez kogoś. Najgorszą formą tej strategii jest wciąganie w nią dzieci i mówienie np. „powiedz tacie, że…; spytaj mamy czy…,„powiedz mamie żeby…”.
Problem cichych dni. Największym problemem cichych dni jest to, że nie są jedynie zaprzestaniem rozmów o danej sprawie. Milczenie na jakiś temat byłoby znośne. Cały problem jednak w tym, że milczenie to dotyczy wszystkiego, a także przesycone jest złością, wrogością i chęcią ukarania drugiej strony. Jest również zaburzeniem całej komunikacji między dwojgiem ludzi. Na dłuższą metę nikt nie wytrzymuje takiego sposobu porozumiewania się. No właśnie: rozwiązaniem cichych dni jest moment, w którym mniej odporna strona nie wytrzymuje i wyciąga rękę. Druga godzi się z satysfakcją, że nie ona się ugięła.
Jeśli nie ciche dni, to co? Ciche dni nie są żadnym rozwiązaniem sytuacji konfliktowych. Co więcej, powtarzanie ich wielokrotnie sprawia, że konflikt narasta. Narasta w głębi i pewnego dnia może rozsadzić związek od środka. Co więc robić, gdy nie wiemy jak rozmawiać na dany temat? W tym, że nie wiemy nie ma nic złego. Niewłaściwe jest to, że o tym nie mówimy. Istnieją sytuacje, które budzą tak silne emocje, że wolimy zamilknąć niż powiedzieć coś, czego będziemy żałować Bywa i tak, że czujemy się przez kogoś do tego stopnia nie rozumiani, że dalsza rozmowa wydaje się bezsensowna. Co wtedy? Wtedy najlepiej wprost powiedzieć co czujemy. Zaproponować przemyślenie tematu i odłożenie rozmowy na później. Po wstępnej wymianie zdań i stanowisk, jest duża szansa, że każda ze stron nieco inaczej spojrzy na problem. Nie trzeba wszystkiego ustalać, załatwiać i rozwiązywać od razu. To nic, że nie umiemy szybko i sprawnie rozwiązywać wielu życiowych kwestii. Mamy prawo nie umieć i otwarcie o tym mówić. Złowrogim milczeniem, udawaniem że sprawy nie ma nie tylko nie zdziałamy nic dobrego, ale stopniowo zniszczymy serdeczną więź z ukochaną osobą.
Autor: Małgorzata Gruszka psycholog
Zobacz również:
Związek na odległość, czy to ma sens?
Mieszane związki - za i przeciw