Randka z kolizją
O kolizjach drogowych mówi się często i dużo. Mnie przypomniała się randka sprzed lat, podczas której doszło do swoistej kolizji. Ale od początku. Jestem Kuba i swego czasu spotykałem się z Agnieszką.
Chodziliśmy już ze sobą jakiś czas i kolejne spotkanie zaplanowałem u mnie w domu.
Agnieszka zgodziła się i pewnego popołudnia przekroczyła próg mieszkania, gdzie mieszkałem z rodzicami i babcią.
Przed randką oczywiście przygotowałem wszystko jak należy. Wysprzątałem pokój na błysk, udekorowałem mały stolik, mamę zatrudniłem do przygotowania żarełka i… zaczęła się randka.
Jak zawsze z Agą było super. Gadaliśmy o wszystkim i czuliśmy się bardzo swobodnie. W tle leciała najnowsza płyta Dire Straits, którą właśnie kupiłem. Przyznam, że szpanowałem trochę sprzętem przed dziewczyną. Miałem dużą i dość drogą wieżę i bardzo byłem z niej dumny.
W pewnym momencie musiałem wyjść z pokoju do toalety. Otworzyłem drzwi, zrobiłem krok w przód i boleśnie zderzyłem się z czymś twardym. Gdy gwiazdki zniknęły mi sprzed oczu, zorientowałem się, że tym w co walnąłem jest głowa mojej babci. Ona rozcierała czoło, a ja nos. Za nami stała Agnieszka i z trudem tłumiła śmiech.
Babcia, czerwona jak burak zaczęła jąkać coś, że właśnie miała zapukać i spytać, czy czegoś nie chcemy. Już miałem powiedzieć: „nie chcemy, żebyś nas podsłuchiwała”, ale ugryzłem się w język i podziękowałem grzecznie za troskę.
Wystarczającą karą dla babci była śliwa na czole powstała po zderzeniu z moim dorodnym nochalem!
Zobacz również:
Nowy Rok w domku w górach
Randka bez wyjścia