Moja wymarzona pierwsza randka
Poznaje przez znajomych kobietę, która od razu mi się podoba. Z natury jestem nieśmiały, ale w końcu zapraszam ją na randkę. Przyjeżdżam po nią w sobotę około piętnastej i zabieram niedaleko do bardzo fajnej i przytulnej kawiarenki. Zamawiamy kawę i rozmawiamy o wszystkim i o niczym, a i tak bardzo fajnie i przyjemnie się rozmawia. Za oknem pada deszcz...
Im dłużej rozmawiamy, tym coraz bardziej zdajemy sobie sprawę jak wiele nas łączy. Mamy praktycznie takie same zainteresowania, śmiejemy się z tych samych żartów, lubimy te same gatunki filmów, obydwoje lubimy czytać książki. Później, gdy już przestaje padać, zabieram ją na romantyczny spacer nad wodę... Spacerujemy i zaczynamy rozmawiać o nas...
Rozmawiamy i już wiemy, że będziemy razem... Trzymamy się za ręce, śmiejemy, niebo się rozjaśniło, świeci słonko... Rozmyślamy, jaka czeka nas wspólna przyszłość... Jest bardzo miło, przyjemnie. Tak spacerować z nią mógłbym w nieskończoność... Gdy już zaczyna robić się ciemno, zabieram ją ni to do restauracji ni to do baru, w każdym razie do lokalu, który ona bardzo lubi (a wiem to od jej znajomych). Zamawiamy jej ulubione danie i napoje i bardzo miło mija nam wieczór... Gdy odwożę ją do domu, żegnamy się pocałunkiem (bardzo długim)...