Wspomnienie o randce w ogrodzie
Najlepszą randkę w swoim życiu przeżyłam jakieś dwa lata temu. Chodziłam z chłopakiem, który zakochany był we mnie na zabój. Wielka miłość niestety szybko się skończyła, bo chłopak okazał się bardzo kochliwy. Typ motylka, co fruwa z kwiatka na kwiatek. Na szczęście ja nie zdążyłam zaangażować się na poważnie.
Ze znajomości z Sylwestrem zostało mi wspomnienie romantycznych i szalonych randek. Sylwek miał naprawdę szalone pomysły. Z pewnością testował je na różnych obiektach. Muszę przyznać, że na mnie działały.
No więc, pewnego razu podjechał pod mój blok, zadzwonił do drzwi i zanim zdążyłam zareagować zawiązał mi oczy, wziął na ręce i zniósł z drugiego piętra. Piszczałam i śmiałam się tak głośno, że słychać było w sąsiednich blokach. Wsadził mnie do auta i ruszył przed siebie. Po dojeździe na miejsce, poprowadził mnie i pozwolił odsłonić oczy dopiero po kilkunastu minutach.
Przed sobą ujrzałam stolik z białym obrusem nakryty na dwie osoby. Byłam w jakimś ogrodzie lub parku. Na stole stały ciepłe potrawy, wino, kawa i ciastka. Naprawdę nie wiem jak to wszystko zorganizował, ale zaskoczenie było pełne.
Już po romansie z Sylwestrem dowiedziałam się, że i mnie i inne kobiety zapraszał w to samo miejsce. Była to działka znajomego z domem i ogrodem, z której nie korzystał, gdy wyjeżdżał zagranicę. Tak czy inaczej, było romantycznie, wyjątkowo i cudownie! Wszystkim kobietom życzę takich randek, ale nie takich partnerów!
Aśka z Białowieży
Zobacz również:
Ulotny czar wakacyjnych randek
Koleją do szczęścia
Wschód słońca