Podróże... kształcą...
Moja opowieść zaczyna się od niekonwencjonalnego poznania ukochanej dziewczyny, mam 58 lat, będąc cały sezon nad morzem, często podróżowałem, po naszym szczecińskim wybrzeżu.
Któregoś sierpniowego dnia wracałem autobusem ze Świnoujścia do Dziwnowa, za mną do autobusu weszła filigranowa, piękna blondynka, jak się dalej okazało, moja rówieśnica i wykupiła bilet do Międzyzdrojów.
Nie mogłem oderwać od Niej oczu, ale też nie miałem możliwości, zainscenizowania rozmowy. W ostatniej chwili na skrawku kartki, napisałem swój numer telefonu i prośbę o spotkanie, wkładając w Jej dłoń, jak wysiadała w Międzyzdrojach.
Nie liczyłem na pozytywną reakcję i już pogodziłem się ze "stratą", gdy po południu następnego dnia, zabrzmiał dzwonek telefonu i... usłyszałem Jej głos. To było cudowne uczucie, serce podeszło mi do gardła, a przez ciało przeszedł dreszcz namiętności.
Umówiliśmy się na pierwsza, romantyczną randkę w Międzyzdrojach. W torbie zabrałem butelkę półwytrawnego, czerwonego wina, 2 kieliszki do wina i... korkociąg.
4 godziny spędzone razem na plaży minęły w oka mgnieniu, nie mogliśmy się sobą nacieszyć, szmer w głowie po delikatnym winie, powiązany ze szmerem morskich fal, doprowadził nasze usta do pierwszego, delikatnego pocałunku.
Od tamtego czasu jesteś już razem, mimo, że, nie prowadzimy wspólnego gospodarstwa, kochamy się i bardzo często wracamy na "nasz" skrawek plaży, szczęśliwi i spełnieni...
Zobacz również:
Randka nad morzem