Randka w kolorze blue
Muszę przyznać, że niektórzy faceci naprawdę się starają. Mam na myśli to, że z uwagą czytają profile w portalach randkowych i biorą ich treść całkiem serio.
Parę lat temu, po raz pierwszy odważyłam się założyć swój profil w jednym z tego typu portali. Wśród pytań w ankiecie znalazło się takie, które dotyczyło ulubionego koloru. Nie zastanawiając się specjalnie i dla świętego spokoju, wpisałam niebieski.
Za jakiś tydzień napisał do mnie użytkownik tego portalu imieniem Daniel. Po kilku tygodniach umówiliśmy się na spotkanie. Idąc na randkę nie spodziewałam się niczego szczególnego. Kolejne banalne spotkanie w knajpce przy kawie lub czymś bardziej treściwym. Faktycznie, umówiliśmy się w pizzerii.
Jakież było moje zdziwienie, gdy przed lokalem ujrzałam faceta ubranego w granatowe spodnie i błękitną koszulę. To jeszcze nic, bo kwiaty, które dzierżył w ręku też były niebieskie. Był to prześliczny bukiet w najróżniejszych odcieniach tego koloru przybrany też na niebiesko.
Nie okazałam zdziwienia, ale pomyślałam, że ten facet musi kochać niebieski. Weszliśmy do knajpki, a tam, nie do wiary! Mój nowy znajomy poprowadził nas do zamówionego stolika, na którym leżał niebieski obrus i granatowa serweta. Na środku stał błękitny świecznik ze srebrno-granatową świeczką. Byłam w szoku i dopiero wówczas przypomniałam sobie nieszczęsne pytanie w ankiecie i moją bezmyślną odpowiedź.
Daniel był najwyraźniej ucieszony z niespodzianki. Ja skonsternowana, bo nie pasowałam do całej reszty. Nic z tego co miałam na sobie nie było niebieskie! I to zapewne wyjaśniało zdziwione spojrzenie, jakim Daniel powitał mnie przed knajpką. Na szczęście pizza, którą nam podano nie miała w sobie nic niebieskiego!
Kinga z Warszawy
Zobacz również:
Ulotny czar wakacyjnych randek
Walentynkowe spotkanie